"Niebezpieczne związki" w reż. Jacka Bunscha w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
Mam dużo uznania dla twórców piątkowej premiery "Niebezpiecznych związków" Christophera Hamptona w gdyńskim Teatrze Miejskim im. W. Gombrowicza. Zespół pod kierunkiem reżysera Jacka Bunscha przygotował spektakl, który wart jest pochwały za kulturę inscenizacji i oszczędność formy. Tę ostatnią cenię najbardziej - opowiedzieć zawiłą historię salonowych intryg, rozgrywających się w tonącym w przepychu świecie barokowej arystokracji, i nie dać widzowi zagubić się w szczegółach - to duża sztuka. Dla osiągnięcia wymaganej przejrzystości twórcom potrzebna jest umiejętność selekcji - w tym przypadku jej nie zabrakło. Oszczędność inscenizacyjna zaczyna się od minimalistycznej scenografii (w zamyśle Tadeusza Smolickiego tworzą ją jedynie lustra, stylowe kandelabry i parę sprzętów) i muzyki (w kompozycji Janusza Grzywacza jak echo pobrzmiewa osiemnastowieczny klawesyn), a kończy na przejrzystości fabuły, której nie zakłócają akcenty nie w