"Trzy siostry" Natashy Parry-Brook, Krystyny Jandy i Krystyny Zachwatowicz w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Iga Nyc w tygodniku Wprost.
Bardziej klasycznie i tradycyjnie wystawić Czechowa się już nie da. Inscenizacja "Trzech sióstr" rozpoczęta przez Natashę Parry-Brook, a dokończona przez Krystynę Jandę, traktuje oryginał z szacunkiem aż przesadnym. Na scenie rozgrywa się historia straconych nadziei i niespełnionych miłości. Tytułowe siostry marzą o wyrwaniu się z nijakiej małomiasteczkowej rzeczywistości. Czekająca na romantyczne uczucie najmłodsza Irina ratunek widzi w pracy, która szybko okazuje się jałowa i pozbawiona poezji. Zagrana zaskakująco dobrze przez Marię Seweryn Masza dusi się w małżeństwie z rozsądku. Najstarsza Olga pocieszenia szuka w opiece nad rodzeństwem. Ich nadzieje na lepsze życie brutalnie podkopuje prostacka bratowa Natasza (w tej roli niezła Agata Buzek), która rozpychając się łokciami, idzie przez życie jak czołg. "Trzy siostry" duetu Parry-Janda to spektakl o kobietach, dla których mężczyźni są tylko tłem. Mało wyrazistym i niemal zbędnym. Sł