"Burza" w reż. Dana Jemmetta w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Przemysław Bollin w Gościu Niedzielnym.
Reżyser nowej wersji "Burzy" zabiera nas w świat, który osuszył się z rzeczy ważnych, ugrzązt we własnym bagienku i gnije. Jedno z ostatnich dzieł Szekspira okazuje się bardziej pojemne i aktualne, niż mogłoby się z pozoru wydawać. Niemała w tym zasługa przekładu Piotra Kamińskiego. Akcja spektaklu została przeniesiona do pierwszej połowy XX w., reżyser zaś Anglik Dan Jemmett przywołuje w dramacie ducha naszych czasów. Spektakl otwiera burza morska, którą sprowadzono do kilku wiader wylanych na twarz Kapitana (Krystian Modzelewski). Piotr Cyrwus szuka postaci Kalibana w skarłowaciałym ruchu, czym zdobywa współczucie widza. Jakość słowa i gestu pokazał Andrzej Seweryn, wcielając się w postać Prospera. Na uznanie zasługuje drugoplanowa, ale jakże barwna kreakcja Gonzalo, w wykonaniu Jarosława Gajewskiego. Mało klasyczna była scenografia, która trafnie oddała atmosferę dramatu: basen bez wody, labirynty bez wyjścia, ślepe zaułki, tele-por