"Burza" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Dorota Kowalkowska w Dwutygodniku.com.
Najnowszy spektakl Kleczewskiej przekonuje, że tylko my sami możemy być dla siebie piorunochronem. Tym sposobem stanowi też najbardziej optymistyczną z dotychczasowych wypowiedzi reżyserki. "Kochasz mnie? Jak masz na imię?" - tak rozmawiają ze sobą Miranda (Marta Nieradkiewicz) i Ferdynand (Piotr Jankowski), poślubieni za zgodą ojców. Wyspa niewiele ma wspólnego z miejscem magicznych zdarzeń: to obskurny pokój, klatka szarych ścian, wśród których dramat rodzinny może jedynie ulec kondensacji. Zresztą szybko się okazuje, że więźniami tego usypanego na wykładzinie lądu są nie tylko pierwsi rozbitkowie, ale i drudzy, którzy najpierw byli ciemiężycielami. Jak w "Płatonowie" Kleczewska przesuwa końcową scenę na początek, ale ten z szekspirowskim finałem niewiele ma wspólnego. Siadają ze sobą zwaśnieni bracia i ich dzieci, pojawia się nawet matka Mirandy, u Szekspira nieobecna. Tłoczno, zważywszy na fakt, że jedyną rzeczą przy tym pustym sto