SKOŃCZYŁ SIĘ SEZON - nastąpiły pożegnania z widzami i słuchaczami na dwa lub trzy miesiące. Dawniej te urlopowe przerwy bywały znacznie krótsze, ale dawniej teatr zarabiał, gdy grał, a teraz wręcz przeciwnie: mniej kosztuje, jeśli stoi zamknięty i nie musi dopłacać do każdego widza, który go raczy odwiedzić. Czym zatem żegnano się, nim opustoszała Warszawa? W teatrach ostatnim mocnym akcentem ubiegłego sezonu była Szekspirowska "Burza", w doskonałym przekładzie Stanisława Barańczaka, wyreżyserowana w Ateneum przez Krzysztofa Zaleskiego, z Holoubkiem w roli Prospera. Scenę i pół widowni dekoracje Wiesława Olko przemieniły w fascynującą wyspę czarów Prospera, na której wielki mag rozgrywał swój ostatni spektakl. Wizualne piękno tego spektaklu, mądrze przez Zaleskiego przystosowanego do wymogów współczesnej publiczności (wspaniała, otwierająca przedstawienie scena owej tytułowej burzy przekazana została np. pantomimą, bez niepotrzebnyc
Tytuł oryginalny
"Burza" - nareszcie taka, na jaką Szekspir zaslużył!
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 2406