"Burmistrz" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Ewa Ignaczak na swój jubileusz wybrała "Burmistrza" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, dramat osnuty wokół ujawnienia zbrodni w Jedwabnem. Pozornie jest to tylko opowieść o burmistrzu przyjmującym amerykańską delegację, który poważa się wobec zagranicznych gości głośno wypowiedzieć długo skrywaną prawdę o genezie żydowskiego cmentarza, za co spotyka go kara. O tamtych wypartych z pamięci wydarzeniach świadczą tylko dwie rzeczy: pomnik ze złota i najszlachetniejszych kamieni oraz Niemiec pokutnik, kozioł ofiarny, syn mordercy. Cmentarz nie istnieje. Burmistrz ma w domu tylko jedną cmentarną literę z tablicy nagrobka. Sztuka zaczyna się, gdy nieoczekiwanie Burmistrzowi wypada z ręki gazeta, w której piszą, że prawda okrąży cały świat i dotrze do kogo trzeba ("Jaka prawda? Przecież my nic nie zrobiliśmy. Tu nie ma żadnego cmentarza. To Niemcy"). Ale kwestia żydowska, tak dobitnie obecna u Sikorskiej-Miszczuk w spektaklu wyreżyserowanym przez Ewę