DWA nasze reprezentacyjne teatry rozpoczęły sezon francuskimi arcydziełami z siedemnastego wieku: "Don Juan" Moliera "idzie" w Polskim, "Fedra" Racine'a w Narodowym. Czy to przypadek? Przypadek. Tyle ten wiek pozostawił w teatrze francuskim świetnych utworów, że właściwie podobne przypadki nie powinny dziwić; a jednak trochę dziwią. Zwłaszcza "Fedra" - ten utwór po wojnie u nas nie grany, poza poznańskim przedstawieniem Horzycy z Eichlerówna w roli głównej. Teraz znowu powtarza się: Horzyca i Eichlerówna. Prawdopodobnie nikomu poza Horzycą nie przychodzi na myśl, aby wystawić "Fedro". Moliera graliśmy tyle, że "Don Juan" wydaje się pozycją bardziej "codzienną". A jednak w naszym powojennym teatrze jest to również przedstawienie jednej pary aktorsko - reżyserskiej, Woszczerowicza i Korzeniewskiego. Poza nimi (w Warszawie i w Łodzi), o ile mi wiadomo, nikt się do tej sztuki nie zabierał. Pierwszy raz ukazały się te przedstawienia Horzycy i Korzeniews
Tytuł oryginalny
Bunty z XVII wieku
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych 1957 nr 273