Wątpię, by kwestia stylu witkacowskiego, dyskutowana w naszej krytyce od pamiętnego eseju Konstantego Puzyny "Na przełęczach bezsensu", była szczególnie istotna dla reżysera "Matki" wystawionej w Teatrze Wybrzeże (notabene, młodzi reżyserzy w ogóle nader rzadko zajmują się kwestią stylu). Grzegorz Wiśniewski nie inscenizował Witkacego z poczuciem, że obcuje z twórcą "osobnym". Zlekceważywszy estetyczne postulaty artysty, nie tylko zrezygnował z programowej deformacji rzeczywistości scenicznej, ale pozwolił sobie na wstrętne Witkacemu psychologizowanie. Co nie znaczy, że wepchnął go na powrót w ramy teatru imitacyjnego. Dążył raczej do stworzenia syntezy rzeczywistości, wypełnionej znakami współczesnej cywilizacji, która ukonkretniłaby historiozoficzną myśl Witkacego, pokazując konsekwencje wieszczonej przezeń katastrofy społecznej. Zamysł reżysera wymagał wszak gruntownego przekładu świata Witkacego na nasz świat, w k
Tytuł oryginalny
Buntownik w wirtualnym mrowisku
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 12