W Teatrze Wielkim w Warszawie podjęto eksperyment z wystawieniem "Don Carlosa" Verdiego. Próba zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Dawno nie słyszano w tym szacownym gmachu tak głośnych protestów gwiżdżącej i buczącej publiczności. Protest wywołała nie nowoczesność inscenizacji, lecz reżyserska nieporadność. Szkoda, że dotyczy to arcydzieła, nieobecnego na tej scenie od lat, które powinno być ozdobą Opery Narodowej. Do tej premiery przygotowywano się od miesięcy, z dużym nakładem sił i środków. Co więcej, dobrano wykonawców najlepszych, na jakich stać polski teatr. A jednak strona muzyczna z minuty na minuty pogrążała dzieło Verdiego w bylejakości i nudzie. Soliści wypadli różnie. Jedni gorzej, jak Kałudi Kałudow wyraźnie nie w formie (Don Carlos) czy Paweł Izdebski (król Filip), inni lepiej: Mieczysław Milun (Inkwizytor), Marcin Bronikowski (Posa) lub Izabella Kłosińska (Elżbieta), która w przeciwieństwie do poprzednich pr
Tytuł oryginalny
Bunt publiczności
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 249