- Wolny rynek karmi się buntem. I ten moment rozgoryczenia - kiedy mając 28-38 lat spoglądamy wstecz na nasz młodzieńczy bunt i orientujemy się, że w ogóle się nie buntowaliśmy, tylko po prostu byliśmy w sklepie - rozmowa z Jakubem Żulczykiem po prapremierze spektaklu "Radio Armageddon. Transmisja" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.
Tatiana Drzycimska: Wspólnie z Tomaszem Hynkiem napisał Pan scenariusz spektaklu "Radio Armageddon. Transmisja" (na zdjęciu), jednak nie uczestniczył Pan w próbach. Zatem - prapremiera to pierwszy kontakt z wersją sceniczną. Jakie wrażenia? Jakub Żulczyk: Bardzo mi się podobało. Jest w tym przedstawieniu mnóstwo energii. Jest bardzo żywe, dynamiczne, kinetyczne. Chciałem, żeby to tak wyglądało. Cieszę sie, że to się Tomkowi Hynkowi udało, że tekst, nad którym pracowaliśmy, żyje na scenie, że oddycha, wibruje.. Jestem naprawdę zadowolony. TD: Scenografia Mirka Kaczmarka sprawia, że świat, który Pan opisał w powieści, jakby wiruje w kosmosie JŻ: Ta historia została w teatrze bardzo mocno odrealniona. Została też w pewnym sensie - tylko proszę mnie dobrze zrozumieć - sparodiowana. Uważam, że to bardzo dobrze, że to było bardzo temu tekstowi potrzebne - wprowadzenie pewnego oddechu, żartu, dwuznaczności, przymrużenia oka. I świetnie, �