Za kilka dni (17 lutego) minie 95. rocznica urodzin Alego Bunscha (1925-1985), a dzień wcześniej (16 lutego) obchodzić będziemy 35 lat od śmierci artysty, jednego z gigantów polskiej scenografii lalkowej, obok Adama Kiliana chyba największego - pisze Marek Waszkiel na swoim blogu.
Współtworzył ją przez cztery dekady (do 1985 roku) i palców jednej ręki za dużo, by wymienić teatry dla dzieci, z którymi się nie zetknął. Poznał niemal wszystkie teatralne pracownie lalkowe, niejedną współtworzył, organizował wokół siebie ludzi, przekazywał im własne doświadczenie, dzielił się wiedzą i umiejętnościami, których nie można było (i nadal nie można) nauczyć się poza teatrem. Doświadczenia zdobywane na scenie, w codziennym rozwiązywaniu problemów konstrukcyjnych, materiałowych, technologicznych, plastycznych, kompozycyjnych, uczyniły z niego mistrza, swoistą legendę, którą stał się już w latach 50. Był bowiem twórcą wyjątkowym, wynalazcą nowych typów lalek, artystą niezwykłym i wielkim scenografem. Zaprojektował scenografię do prawie dwustu przedstawień lalkowych (Sych, Lalkarze, 2001). Można zatem przyjąć, że w każdym sezonie realizował średnio pięć premier lalkowych (plus dwie-trzy w teatrach dramatycznych