Tego chyba nie przewidywali najwięksi nawet optymiści: dramaturgia radziecka - do niedawna jeszcze przez wiele naszych teatrów traktowana jako uciążliwy obowiązek - stała się repertuarowym "hitem", osiągając w ubiegłym sezonie rekordową liczbę blisko czterdziestu inscenizacji. Wynik to imponujący, tym bardziej że uzyskany bez pomocy odgórnych dyrektyw, okrągłych rocznic czy innego rodzaju środków dopingujących, jak chociażby katowicki Festiwal Dramaturgii Rosyjskiej i Radzieckiej (jego najbliższa edycja odbędzie się dopiero pod koniec 1989 roku). Dawne dobre czasy, gdy teatry, obligowane ministerialnym monitem, mobilizowały się - przeważnie raz do roku, w okolicach listopada - byle tylko wypełnić odpowiednią rubrykę w przesyłanym zwierzchnikom wykazie, minęły, zda się, bezpowrotnie. Dziś teatry same prześcigają się w pomysłach, własnym sumptem wyszukują repertuarowe ciekawostki, rezerwując dla nich swe najlepsze siły artystyczne. Nie muszę
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Kulturalny