"Mistrz i Małgorzata" w reż. Piotra Dąbrowskiego w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Partacki scenariusz, wątpliwa reżyseria, błędne decyzje obsadowe i kulejące aktorstwo. Oto bilans czwartkowej premiery w białostockim Dramacie. Powieść Michała Bulhakowa "Mistrz i Małgorzata" to jedna z lektur obowiązkowych każdego polskiego inteligenta - dla wielu "książka życia", pozycja kultowa. To błyskotliwe studium totalitarnego zniewolenia, skrzy się. dowcipem i inteligencją, wywołuje silne emocje i rozpala wyobraźnię. Okazuje się jednak, że ogromny potencjał powieści można łatwo roztrwonić - sprowadzić do serii gagów i pozbawionych głębi spięć dramatycznych. Brak czasu, brak sensu Największy udział w czwartkowej klęsce w Dramatycznym miał scenariusz. Na podstawie rozwoju wypadków scenicznych można postawić dwie hipotezy. Pierwsza zakłada, że scenariusza w ogóle nie było: reżyser inscenizował wybrane fragmenty powieści w nadziei, że uda się je na scenie zlepić w całość i "jakoś to będzie". Druga hipoteza opiera si�