"Iluzje" w reż. Iwana wyrypajewa w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Barbara Gruszka-Zych w Gościu Niedzielnym.
Na sztuki modnego Iwana Wyrypajewa niewątpliwie się czeka. Jego "Iluzje" w Narodowym Teatrze Starym to opowieść o życiu, które staje się tragiczne, gdy nie ma w nim odniesień do jakiegoś punktu stałego. Wszystko jest płynne - mówi, jakby cytując Zygmunta Baumana -Margaret. I to ona popełnia samobójstwo przerażona względnością uczuć, zachowań, iluzjami świata, w którym żyła przez ponad 80 lat. Bo tytuł spektaklu jest diagnozą stanu, w jakim wielu z nas się znajduje, wybierając egzystencję bez zasad i odniesień - trzeba tu dodać - do wartości. Samo stawianie na miłość, która potwierdza swoją wartość jedynie przez wzajemność, nie wystarczy, by poczuć, że życie ma sens. Trzeba czegoś więcej... To "coś więcej" nie jest jednak przez pochodzącego z Irkucka dramaturga, reżysera i scenarzystę dookreślone. Odpowiedź musi paść z ust widza, który zostaje dopuszczony do tej spowiedzi z życia dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą małżeńskich