"Pamięć wody" w reż. Bogdana Toszy w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Siostry są trzy, choć nie są to "Trzy siostry", a ból istnienia ma tu inny wymiar. W "Pamięci wody" współczesna brytyjska dramatopisarka Shelagh Stephenson każe bohaterkom przeżyć życie jeszcze raz w chwili śmierci matki. Tragedia zmienia się w komedię i tragifarsę, a kolejne sytuacje mnożą życiowe pytania. Czym jest przeszłość i jak zaznacza się na naszym życiu? Czy to, że popadamy w bezsensowne układy i relacje, to odziedziczona skłonność? W pokoju zmarłej matki wisi duże zniszczone lustro. Pozostanie dekoracją. Nie zmieni się w symbol przechowanych wspomnień. Nie będzie też szczególnej celebracji pamiątek. Odrapany pokój z metalowym łóżkiem w centrum to smutny znak tego, co minęło. I tylko jedno stanie się pewne: przeszłości nie da się wymazać. Tak jak woda zawsze zachowuje swoją własność, tak pamięć jej nie traci... Reżyser Bogdan Tosza postawił na tekst. A że interpretatacje miał świetne, więc rozegrały tę psychodra