"Il Ballo delle Ingrate" zostało wystawione w ramach Opery Rary, czyli krakowskiego festiwalu operowego, ze wspaniałą ideą pokazywania dzieł rzadziej prezentowanych i będących poza stałym repertuarem operowym - o dziele Claduio Monteverdiego pisze Joanna Raba z Nowej Siły Krytycznej.
"Co można zrobić, jeśli niebo nie okazuje mi łaski" - śpiewa po włosku pani w niebieskim uniformie i żółtych rajstopach, zmywając podłogę krakowskiego MOCAK-u. Pracuje nieśpiesznie wokół metalowego rusztowania, na którym siedzi mężczyzna w odblaskowej kamizelce i kasku budowlanym i przygrywa jej na teorbie (Andreas Arend). Za chwilę przyjdzie ich kolega i fiknie gwałtownego kozła na śliskiej podłodze, którą przed chwilę zajmowała się sprzątaczka. Młoda i rezolutna pracownica w czarnym kombinezonie z uprzężą do pracy na wysokościach i goglami sprawdzi, czy aby na pewno jej kolega żyje. Nie, nie są to pracownicy Muzeum Sztuki Współczesnej, tylko profesjonalni śpiewacy, którzy wykonują jedno z mniej znanych dzieł Claduio Monteverdiego "Il Ballo delle Ingrate". Artyści rozwijają wielki rulon, kojarzący się z planem budowy, i czytają didaskalia opery; prospekt ma przedstawiać wejście do mitologicznego piekła, przed którym będzie stał jeg