Wśród amatorów teatru tworzą się czasem ekstremalne opozycje. Jedną z największych jest ocena monodramów: jedni twierdzą, że to nie teatr z prawdziwego zdarzenia, a wyłącznie "długi monolog" zarozumiałego aktora, inni, że najtrudniejsza z form teatralnych. Opozycje te mają jednak wspólny mianownik: żeby stanąć na scenie i mówić do widzów przez godzinę, trzeba mieć do powiedzenia coś naprawdę ważnego i wyjątkowo ciekawego. Jeśli chodzi o monodramy Griszkowca, które ten rosyjski autor pisze sam dla siebie, sprawę tego "coś" mamy już załatwioną. Pozostaje kwestia "jak". Młody aktor lubelskiego Teatru im. Osterwy postanowił na własną rękę zmierzyć się z formą monodramu. Kilka miesięcy przygotowań zaowocowało premierą w Sali Teatru NN. Skromna scenografia - stół, walizka - zawsze pozwala wyczarować na scenie bogate światy, bo zależne od wyobraźni widzów i umowy, jaką bezsłownie zawiera z nimi aktor. Spektakl dla zwolenników takiej k
Źródło:
Materiał nadesłany
Gentleman - Warszawa nr 3