Bóg nie wymaga aż tyle. Zasłyszane. Szalenie budująca i radosna refleksja, do jakiej dobrnąłem po obejrzeniu najnowszej premiery Starego Teatru, jest taka, że Agnieszka Lipiec-Wróblewska bardzo oryginalnie panuje nad skomplikowanym i tajemnym światem liczb. Wziąwszy mianowicie na warsztat II oraz VIII część "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza, Lipiec-Wróblewska bezkompromisowo pokazała istotę przepaści, jaka rozpościera się pomiędzy 2 a 8. Zanim jednak dotarła do przepaści, słusznie dotarła - którego to samotnego kroku w dzisiejszych, kompletnie przecież pokiełbaszonych czasach aż wstyd nie docenić - dotarła otóż do sedna równości i kolejności. Najpierw celnie zauważyła, że skoro się robi akurat dwie części "Dekalogu", to spektakl powinien składać się z części ściśle dwóch, albowiem 2=2. To zauważyła i tak też uczyniła, po czym, idąc śmiało za arytmetycznym ciosem, równie bezkompromisowo
Tytuł oryginalny
Bucik zmienniczek i słupek wędrowniczek
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 76