Podziwiam i trochę zazdroszczę Erwinowi Axerowi olimpijskiego spokoju, z jakim wykonuje swój zawód. Zwłaszcza teraz, kiedy wciąż trwa gonitwa myśli inscenizacyjnej, a młodzi i starzy bezlitośnie maltretują teatr i literaturę, aby za wszelką cenę wycisnąć z niej wydarzenia. W takiej epoce prowadzić teatr z klasycznym umiarem i wystawiać realistycznie - znaczy: być odważnym. I przekornym równocześnie. Komu jednak służy taka postawa? Pisarzom? Publiczności? Jest próbą dochowania wierności? Sobie? Literaturze? Czy "Rzecz listopadowa" Brylla, którą Axer wyreżyserował w Teatrze Współczesnym, odpowiada na te pytania? Czy musi odpowiedzieć? A może pytania są niezbyt taktowne? Dla Axera pytania te są po prostu nieistotne. Bo teatr w jego rozumieniu jest wcale doskonałym instrumentem do grania literatury. A spektakl to dzieło aktorów, kierowanych przez inteligentnego czytelnika dramatu, czyli reżysera. Obowiązkiem zaś reżysera jest jak naj
Tytuł oryginalny
Bryll w teatrze Axera
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura nr 14