"Zbójcy" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Danuta Lubina-Cipińska w Śląsku.
Trzynaście lat temu Krzysztof Babicki wyreżyserował w Teatrze Śląskim "Intrygę i miłość" Fryderyka Schillera. Teraz wystawił "Zbójców" niemieckiego dramaturga - rzecz o synu marnotrawnym i rozpadzie rodziny. To ostatnia propozycja sygnowana przez Tadeusza Bradeckiego, który po sześciu sezonach pracy jako dyrektor artystyczny żegna się z katowicką sceną. Kiedyś "Zbójcy" wywoływali ogromne emocje. Ponad dwieście lat temu dramat świetnie wpisał się w atmosferę "Stunn und Drang" i mógł być zapalnikiem rewolucyjnych dążeń. Po premierze "Zbójców" w Mannheim Schiller został aresztowany, a jego utwory objęto zakazem druku. Dziś podobne emocje mógłby ewentualnie wzbudzić Nergal targający na estradzie Biblię - a i ten wyczyn sąd uznał jedynie za mało istotny wybryk i do aresztu muzyk nie trafił. Wolność artysty jest na pewno większa dzisiaj niż w czasach Schillera, a sztuka w czasach zdominowanych przez popkulturę utraciła moc rewolucyjną. "