Co tu dużo gadać, czyny znaczą więcej niż słowa - mówi Sganarel w "Don Juanie" Moliera. Sentencja ta uderzająco trafna jest również w odniesieniu do teatru. Twórcy "Don Juana" w Teatrze Współczesnym jednak, jakby o tym zapomnieli. Przedstawienie - z wyjątkiem końcowych scen może - jest wyjątkowo statyczne, pozbawione rytmu i tempa. Retoryka nie jest najmocniejszą stroną teatru, a tymczasem w większości środki wyrazu i ruchu scenicznego ograniczają się w tym spektaklu do sprawnego podania tekstu i retorycznego gestu. Jedynym urozmaiceniem są domysły, czy aktor wejdzie na scenę z prawej, czy z lewej kulisy. Spektakl robi wrażenie niedopracowanego. Wygląda na to, że Jan Buchwald "wypuścił" aktorów na głęboką wodę. Nawet taka para jak Krzysztof Wakuliński w roli Don Juana i Adam Ferency w roli Sganarela, nie zrobi przedstawienia za reżysera. Publiczność śmieje się często, ale to zasługa Moliera i napisanego przezeń tek
Tytuł oryginalny
Bryk Don Juana
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 141