"Masara" Mariusa Ivaśkevicusa w reż. Stanisława Mojsiejewa w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
To ważne przedstawienie: pierwsza duża premiera za rządów nowego dyrektora, bojkotowanego przez środowisko Marka Mikosa, tekst cenionego dramatopisarza z Litwy z przesłaniem społeczno-politycznym, w obsadzie świetni aktorzy Starego. Niestety, przez kolejne sceny brnie się jak przez ugór. Sztuka rozpoczynająca się w Donbasie - gdzie rodzinny obiad przerywa spadający z nieba fotel z holenderską pasażerką samolotu zestrzelonego przez rosyjskich separatystów - bardzo straciła na świeżości. To, co zostało, jest płaską publicystyką o propagandzie rosyjskiej wspierającej rozwój nacjonalizmów - na Ukrainie, w Holandii, na Litwie i w Polsce, podrasowaną archaicznie dziś brzmiącym językiem i estetyką bru-talistów z lat 90., doprawioną mętnymi odniesieniami do "Makbeta". Reżyseria byłego dyrektora Teatru Narodowego w Kijowie uwypukla wszystkie mankamenty sztuki. Z bólem patrzy się, jak aktorzy Starego walczą o spektakl i o swój teatr. Paulina Puślednik,