Przedstawienie z precyzyjnie wyreżyserowanym ruchem stawia na szybkie tempo, a hamulec zaciąga jedynie w rzadkich momentach, co daje jeszcze większa siłę rażenia - o spektaklu "Bruno Schulz: Mesjasz" w reż. Michała Zadary w wiedeńskim Schauspielhaus pisze Kai Krösche w portalu nachtkritik.de.
11.10.2010 Nie rozpoznają Mesjasza Autor: Michaela Mottinger Przekład: Iwona Nowacka Historia jest taka: Bruno Schulz, polsko-żydowski autor i malarz, w roku 1942 został zastrzelony na ulicy w Drohobyczu. Starszy sierżant SS Landau zmusił artystę do namalowania fresków w zajętej przez niego willi. A jako że gestapo chciało dać nauczkę Landauowi, "jego Żyd" musiał zginąć. Legenda jest taka: Bruno Schulz pracował podobno nad swym opus magnum. Najpierw podejrzewano, że manuskrypt "Mesjasza" znajduje się w archiwum gestapo, następnie że w rękach KGB, w każdym razie zaginął. Wokół tych faktów autorka Małgorzata Sikorska-Miszczuk oraz reżyser Michał Zadara stworzyli niezwykle inteligentną, dowcipną sztukę, której premiera pod tytułem "Bruno Schulz: Mesjasz" miała miejsce w wiedeńskim Schauspielhaus. Podział ról: W spektaklu podsekretarz stanu polskiego ministerstwa kultury (która pragnie prześcignąć Czechów z ich Kafką), agent wywiadu