Wszystko tonie w jasnym, szczególnym świetle. Ogromna scena, na jej zagospodarowanie i wygospodarowanie zużyto w STUDIU kilka pierwszych rzędów krzeseł. Tuż przed nosem widzów z pierwszego rzędu - władze, tak było dawno, dawniej i tak jest dziś - urządzono wybieg dla postaci, przesuwają się gęsiego raz po raz. Muzyka z natrętnym motywem rosyjskiej tęsknicy. Zamachowski ze strzelbą, Malajkat z rękoma w kieszeniach, Trzepiecińska w bieli, Maryna z samowarem, starsza pani, wytworna maman, przy swoim fotelu. Nuda, pustka, marazm, jałowość, strzępy działań, strzępy słów, zamierające na scenie kwestie, nie dokończone ruchy i - w tym wszystkim - śmiesznie. Wybuchy wesołości na widowni. Pastisz z Czechowa i jego przeraźliwie dosłowne, konsekwentne odczytanie. Do końca. Jednocześnie pastisz i ta pustka porażająca, niemal biała, naga. "Wujaszek Wania" w realizacji Jerzego Grzegorzewskiego; przedstawienie, które zachwyci i kone
Tytuł oryginalny
Brr, jak śmiesznie!
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński nr 89