"Czy trzeba streszczać Brouarta? Ci, którzy go znają i w związku z nim mówią o tragikomedii i "czarnym humorze", twierdzą, że trzeba go oglądać bez wstępnych wyjaśnień, aby poprzez dziwaczny temat i dość groźną akcję mogły spontanicznie podziałać liczne bodźce do śmiechu. Nikt nie napotka tutaj na jakieś trudności: mimo panującej obecnie mody Brouart ma początek, środek i koniec. Współczesny teatr pozwala sobie na nie wiadomo co. Otóż na to nie wiadomo co. ja nie chciałem sobie pozwolić. (...) Chciałem, aby przemówiła moja pasja sprowadzania dowodów do absurdu, zwłaszcza, że chodzi o dowiedzenie absurdu". Oto credo autorskie, jakie Claude Aveline zamieścił w programie warszawskiej premiery swego "Brouarta i nieporządku". A więc Brouart ma być przykładem teatru absurdu, idzie w nim przecież "o dowiedzenie absurdu". Ma być też buntowniczą prowokacją, obroną nieporządku panującego w głębi pozornie uładzone
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 22