,,Rigoletto" w reż. Henryka Baronowskiego w Operze Krakowskiej recenzuje Józef Kański.
"TO WSPANIAŁE! Tyle oryginalności tyle głębokich treści.. Nareszcie coś, co nawiązce do trendów nurtujących dziś w światowych teatrach operowych". "To okropne! Nie posiadam się z oburzenia! Jak można tak zniekształcić ideę genialnego dzieła?" - takie to glosy dawały się słyszeć już w trakcie premierowego spektaklu "Rigoletta" Giuseppe Verdiego, świeżo zaprezentowanego w Operze Krakowskiej. I można by powiedzieć, że to chyba dobrze - kiedy bowiem na temat jakiegoś wydarzenia artystycznego pojawiają się tak różne i tak silnymi emocjami nasycone opinie, to można stąd wnosić, że większość odbiorców nie pozostawiło ono obojętnymi Z drugiej jednak strony - nadmiar oryginalności, by nie rzec ekstrawagancji, na pewno nie jest rzeczą zdrową, zwłaszcza gdy nie znajduje pokrycia w treści oraz charakterze poddawanego takim zabiegom dzieła. Powstałey bowiem w 1851 r. i z triumfalnym sukcesem wystawiony w weneckim Teatro La Fenice (a dodajmy, że