"Broadway, róg Północnej" w reż. Artura Żymełki w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Bez wątpienia wiara w sympatię widowni i niezniszczalne marzenia o przebojowych spektaklach, pięknej scenie, wielkiej muzyce, brawurowych popisach wokalnych i aktorskich, kostiumach robiących wrażenie legły u podstaw premierowego koncertu "Broadway, róg Północnej". I chwała Teatrowi Muzycznemu za to, że pozbawiony warunków do pracy (z gmachu został właściwie szkielet), próbuje zaznaczyć, że istnieje, że nawet Sala Kameralna, wygospodarowana w dawnym bufecie, może być jego Broadwayem, że tu też słowami ,Człowieka z La Manchy", można ,śnić sen, najpiękniejszy ze snów". Koncert rozpoczął planowany cykl programów sięgających do historii musicalu. Żeby się zmieścić na malutkiej scenie orkiestra (pod batutą Lesława Sałackiego) musiała "wziąć zakręt" na widownię. Akustyka i przestrzeń nie dawały szans na dojście do prawdziwych brzmień. Bywało, że prezentowanym produkcjom daleko było nie tylko do Broadwayu, ale i do ul. Północnej