Przyzwyczailiśmy się już wszyscy, że każda nowa inscenizacja Adama Hanuszkiewicza budzi liczne protesty i oskarżenia o szarganie świętości. Często są to głosy niezbyt uzasadnione. W wielu przypadkach nowe odczytania klasycznych dramatów okazują się niezwykle konsekwentne i odświeżające. Oryginalne pomysły towarzyszą głębszej myśli reżysera, który pragnie pokazywać klasykę w sposób wywołujący zainteresowanie młodej publiczności (i to mu się udaje), a równocześnie zaskakujący trafnością innego spojrzenia. Przykładem może być słynna inscenizacja "Balladyny", która przełożona na język komiksu okazała się jakby nowym utworem, utrzymanym w stylistyce współczesnej kultury masowej. Ostatnia jednak premiera Teatru Narodowego - inscenizacja świetnej komedii Aleksandra Fredry "Mąż i żona" - nie zdradza takiej wewnętrznej konsekwencji, a liczne pomysły wykorzystane w spektaklu istnieją sobie a muzom. Może oprócz jednego. Otóż reżyser r
Tytuł oryginalny
Broadway w Narodowym
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło nr 29