NO i znowu będzie się chodzić do Ateneum, tłoczyć, przeżywać święto w teatrze miast nadętej, napuszonej nudy. Chociaż znowu znajdą się tacy, co powiedzą: to nie teatr, nie wielki dramat, nie spazm duszy narodowej. Ano, nie. To coś zupełnie przeciwnego. Oddech i radość, chwila zadumy i łza, podziw i szlachetne wzruszenie. To spektakl stricte estradowy, poetycki, śpiewany wieczór. Coraz częściej teatr spoziera w stronę estrady, żywiąc się jej koronnymi gatunkami. I coraz częściej jesteśmy świadkami sukcesu teatru. Tak jak teraz. Tak jak w Ateneum, który na premierze przeżywał prawdziwe oblężenie. A co będzie dalej... Dalej będzie Bryl, jego świat, pasja i wzruszenie. Będą piosenki czy raczej poetyckie ballady, uskładane w piękny, nie beztroski wieczór, napisane (bo to mało powiedzieć przetłumaczone) przez Wojciecha Młynarskiego, który jest tego wieczoru prawdziwym bohaterem. Będzie radość z aktorskiej brawury (o czym
Tytuł oryginalny
Brel w Ateneum
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny Nr 78