- Każdy nosi w sobie swojego Brela, u nas są jednak te piosenki są inaczej podane, a poza tym, jak wszystkie, zabrzmią w nowych aranżacjach Urszuli Borkowskiej. I tak jak trzy postaci, tak pojawią się trzy nurty piosenek: filozoficzny, liryczny i groteskowy mówi ADAM BIERNACKI o spektaklu "Do Amsterdamu. Wieczór piosenek Jacques'a Brela", który zostanie pokazany w Krakowie.
Ile Pan ma lat? - 27. Pytam, bo Brel to artysta starszych pokoleń; od czasu, kiedy jego piosenki zainscenizował Wojciech Młynarski w Ateneum też już minęło 25 lat... Co zatem Pana i młodych aktorów Izabellę Bukowską-Chądzyńską, Piotra Bajtlika i Wojciecha Czerwińskiego skłoniło, by sięgnąć po Brela? - Bez wątpienia ciekawość, czy Brel jest dzisiaj ważny, aktualny... I jest? - To już publiczność ocenia... Nam się na pewno bardzo dobrze pracowało, on ma tyle różnorakich nurtów w swoich piosenkach, dotykających spraw tak ponadczasowych, że był duży problem z wyborem. To z jednej strony kwestie dotyczące istnienia Boga, z drugiej problemy czysto ludzkie, podane nieraz żartobliwie, jak w piosence "Jak zabić gacha swojej żony"... I tak okazuje się, że twórczość Brela to literatura absolutnie uniwersalna. Pan jako autor scenariusza i reżyser opowiada historie trojga ludzi: mężczyzny, któremu żona przyprawia rogi, kobiety b