"Mewa" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze im.Słowackiego w Krakowie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
"Mewa" Antoniego Czechowa należy do utworów, których czas się nie ima. Andrzej Domalik jest zaś jednym z niewielu reżyserów w Polsce, który dobrze czuje klasykę rosyjską i lubi ją wystawiać, na ogół z dobrym skutkiem. Z premiery przedstawienia w Teatrze im. Juliusza Słowackiego wyszedłem ogólnie usatysfakcjonowany, jakkolwiek musiałbym z reżyserem podpisać protokół rozbieżności. Domalik dobrze zaadaptował dramat - obeszło się bez kilku pomniejszych postaci - i trafnie go obsadził. Występująca gościnnie Anna Dymna brawurowo zagrała rolę Ireny Arkadiny - aktorki, któralata sukcesów ma za sobą i w szczupłym gronie najwierniejszych adoratorów rozpamiętuje echa przeszłości. Szczególnie przejmująco wypadła - równie komicznie, co żałośnie - starając się udowodnić, że wciąż mogłaby grywać podlotki. Okręcała się wokół własnej osi i podskakiwała przed stoicko zdystansowanym doktorem Dornem, w doskonałym wykonaniu Tomasza Międ