"Ślub" w reż. Jacka Bunscha w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Recenzja Piotra Przecławskiego.
Nie wiem czy dyrektor Adam Kopciuszewski jest hazardzistą, ale na pewno wierny pozostaje zasadzie "do trzech razy sztuka" bądź "Boh trojcu liubit" (w końcu były zabór rosyjski, jakby przytomnie zauważył K. Kutz). Po znakomitej "Operetce", dobrej "Ferdydurce" po raz trzeci sięgnął po Gombrowicza wprowadzając do repertuaru "Ślub". I co? Bingo! Witold Gombrowicz, któremu uczeni filologowie (a może filolodzy) przyprawili gębę "Gombrowicz wielkim pisarzem był", jest autorem momentami nużącym, wkraczającym w obszary tak wielo interpretacyjne, mgliście osobiste, iż wymaga reżysera wiedzącego czego chce (oczywiście reżyser) i broń Boże traktującego autora "Dzienników" na kolanach. Jacek Bunsch, jak wyznaje w teatralnym programie, odkrył go w wieku wczesno młodzieńczym - stąd nie ma wobec niego stosunku nabożnego. "Ślub", będący w swej warstwie narracyjnej rodzajem sporu ze spuścizną romantyczną, bohaterem romantycznym zrealizował w konwencji "Ope