EN

21.05.1994 Wersja do druku

Brawo dla tej pary!

Maj zaowocował w Warszawie wysypem sztuk kameral­nych. W Ateneum - "Oleanna" z Krzysztofem Kolbergerem i Magdaleną Wójcik, na Scenie Prezentacje - "Zbrodnie kobiet" z Ewą Dałkowską i Ewą Wiśniewską, a Dramatyczny zdecydował się na "Listy miłosne" z Ewą Żukowską i Je­rzym Zelnikiem.

"Listy miłosne" Alberta Ramsdella Gurneya, dramatopisarza i nowelisty amerykańskiego, zaczęły robić karierę od momentu prapre­miery w 1988 r. Wydają się samo­grajem, stworzonym dla teatru impresaryjnego, objazdowego; rek­wizyty można przynieść w kieszeni (kilka kartek), a scenografię zaim­prowizować z tego, co jest pod rę­ką, bo na dobrą sprawę potrzebny jest stół i dwa krzesła. Warunek jest jednak jeden: dobrzy aktorzy. Reanimacja listów na scenie to zadanie dla nieprzeciętnych osobo­wości. Jak wieść niesie, w Nowym Jorku wzięli to na siebie Gene Hackman i Kathleen Turner, a w Rzymie - Monika Vitti i Marcello Mastroianni. W Warszawie ogląda­liśmy już "Listy miłosne" w wyko­naniu Barbary Wrzesińskiej i Da­niela Olbrychskiego, a słychać, że i inne teatry mają na tę sztukę chrapkę. "Listy miłosne" to historia pół-wiecznej korespondencji między Melissą i Andym, która zaczęła się, gdy mieli po kilka lat, a kończy w momencie śmierc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 117

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

21.05.1994

Realizacje repertuarowe