Będzin nie leży na wielkim szlaku kultury. Daleko od Warszawy, Krakowa, Wrocławia gdzieś w bok od Katowic. W tym Będzinie jednak coś się zdarzyło. Stał się ostatnio przedmiotem rozmów lalkarzy w całej Polsce, miejscem, do którego trzeba koniecznie pojechać. Wszyscy to dawno wiedzieli, że jest tam Teatr Dzieci Zagłębia, bardzo ubogi, bardzo wytrwały, pracujący solidnie i dający śląskim dzieciom przyzwoitą rozrywkę. Wiadomo także, że Janowi Dormanowi zawsze "kurzyło się z głowy" - czyli, że dziwne rzeczy wymyślał, że dusza niespokojna, że "coś w nim jest". I trafił kierownik artystyczny i reżyser teatru lalkowego, a także scenograf Jan Dorman na drugiego scenografa Tadeusza Grabowskiego. Dobrze musieli się zrozumieć, skoro z ich sojuszu powstało takie widowisko dla dzieci jak "Krawiec Niteczka" H. Januszewskiej, według tekstu Kornela Makuszyńskiego. A jest to historia wybitnie epicka, nie nadająca się na scenę, typowy tekst Makuszyńskiego.
Tytuł oryginalny
Brawo Będzin
Źródło:
Materiał nadesłany
"Przegląd Kulturalny" nr 9