Brawa niewychowanej "do sztuki" publiczności nie mogą być miarą sukcesu. Kiedy teatr nie podejmuje trudu edukacji, oklaski stają się mechaniczne, konwencjonalne, przestają być "czułym barometrem powodzenia, miarą sprawności tych, co na scenie, i wrażliwości tych, co na widowni" - pisze Agata Sobota, aktorka Teatru Lalki i Aktora Kubuś, w felietonie na koniec sezonu w Gazecie Wyborczej - Kielce.
Agata Sobota, aktorka Teatru Lalki i Aktora Kubuś: "Teatr jest taki, jaka jest publiczność" - pisał w swoich felietonach Jan Paweł Gawlik. Według niego trud i rygor wzajemnego porozumienia powinien być procesem kontrolowanym, "kompromis nie przekracza wówczas granic konieczności, a teatr mimo chwilowych ustępstw nie rezygnuje ze swoich zamierzeń i ambicji. Nie schlebia publiczności, ale świadomie i z pewną determinacją bierze na siebie trud edukacji". Gdy wartość spektaklu jest większa, to temperatura sceny wyższa. "Im napięcie wyższe - tym widownia lepsza. To znaczy wrażliwa. Lepiej reagująca". Brawa niewychowanej "do sztuki" publiczności nie mogą być miarą sukcesu. Kiedy teatr nie podejmuje trudu edukacji, oklaski stają się mechaniczne, konwencjonalne, przestają być "czułym barometrem powodzenia, miarą sprawności tych, co na scenie, i wrażliwości tych, co na widowni". Nawet w czasach, kiedy znajomość sztuki była powierzchowna i stanowiła