"Inkarno" wg Kazimierza Brandysa w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze Telewizji. Pisze Piotr Zaremba w tygodniku Sieci.
Lenie Frankiewicz zawdzięczam w zeszłym roku jedno z moich ulubionych przedstawień teatralnych - "Jak być kochaną" w Teatrze Narodowym, według opowiadania Kazimierza Brandysa. Jak widać, zasmakowała w tym autorze. W ten poniedziałek obejrzycie w Teatrze Telewizji "Inkarno" nakręcone pod jej batutą. Napisane w roku 1962 jako dramat, wystawione przez kilka teatrów, potem zostało zapomniane. Siedem lat później Brandys stworzył jego drugą wersję jako opowiadanie. Głód poszukiwania dobrych tekstów scenicznych skierował uwagę na pisarza bez wątpienia bardzo sprawnego. Panią reżyser trzeba jednak ostrzec. Porwała się na utwór będący po części komedią, w każdym razie naszpikowany komediowymi akcentami, którego akcja dzieje się w szpitalu psychiatrycznym. Nazywanym kiedyś, jak mówi kierujący nim Profesor, domem wariatów, nawet jeśli jego formalna nazwa brzmi: Klinika Leczenia Nerwic. Żartów i gagów z udziałem pacjentów jest tu sporo. Tym