EN

1.11.1982 Wersja do druku

[brak tytułu]

Pierwsze spotkanie to był "Androkles i lew". Niewiele z niego wyniosłam. Ironię Shawa przeoczyłam, Androkles mnie znudził, bawił natomiast... lew. Na swoje usprawiedliwienie mam to tylko, że legitymowałam się wówczas świadectwem szkoły podstawowej i magia teatru była mi obca. Później, już studiując, poprawiłam się. Nie tak znów bardzo, ale przynajmniej kojarzyłam Teatr Współczesny przy ulicy Mokotowskiej z przedstawieniami i nazwiskami, głównie aktorów, dla których przede wszystkim tu przychodziłam. Chciałam, by Zofia Mrozowska wzruszała mnie Marią Stuart, a Tadeusz Łomnicki wprawiał w podziw popisem wirtuozerii technicznej jako Edgar z "Play Strindberg" (ach, te ataki apoplektycznej złości!). Nie sądzę natomiast, bym specjalnie dociekliwie roztrząsała zabiegi reżysera i aktorów, sens przedstawień, ich miejsce w tradycji Teatru. A już na pewno nie zastanawiałam się nad tym, kim jest Erwin Axer - wieloletni dyrektor Współczesnego, reżys

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr, nr 3

Autor:

Barbara Osterloff

Data:

01.11.1982