Pomysłem reżyserki jest przeniesienie czasu akcji do dwudziestolecia międzywojennego. Ubiera bohaterów w kostiumy z epoki i przywołuje charakterystyczną dla tamtych czasów formę artystycznej rozrywki, jaką był kabaret. Jest to, niestety, jedyny pomysł reżyserki - o "Hamlecie" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze im. Horzycy w Toruniu pisze Emilia Adamiszyn z Nowej Siły Krytycznej.
Nowy sezon w toruńskim Teatrze im. Horzycy zainaugurował "Hamlet" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. Odważna to decyzja podąć się realizacji tej sztuki. Dodać własną myśl do tekstu inscenizowanego wielokrotnie, na przeróżne sposoby. I, jakby chciał Jan Kott, opowiedzieć poprzez ten tekst coś o nas współczesnych i naszej współczesności, niezależnie od kostiumu, jaki ubierze książę duński. Pomysłem reżyserki jest przeniesienie czasu akcji "Hamleta" do dwudziestolecia międzywojennego. Bogajewska ubiera bohaterów w kostiumy z epoki i przywołuje charakterystyczną dla tamtych czasów formę artystycznej rozrywki, jaką był kabaret. Jest to, niestety, jedyny pomysł reżyserki na inscenizację sztuki Szekspira. Od początku opowieści podkreślona zostaje konwencja teatru w teatrze. Całą szerokość sceny zajmuje ściana z wbudowaną małą scenką kabaretową ze srebrną, odbijającą światło reflektorów kurtyną. Aktorki kabaretowe (Małgorzata Ab