Spośród dwudziestu spektakli, które znalazły się w programie 46. Kaliskich Spotkań Teatralnych, tylko trzy są oparte na współczesnych polskich dramatach. - Być może to całkiem przyzwoite proporcje - twierdzi jednak Piotr Kruszczyński, reżyser, jeden z jurorów tegorocznego festiwalu. O festiwalu pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej.
Kaliskie Spotkania Teatralne to jedyna w Polsce impreza, gdzie głównym kryterium oceny jest gra sceniczna. Laureatów festiwalu poznamy dziś [13 maja] o północy. Oprócz Piotra Kruszczyńskiego wyłonią ich aktorki Kinga Preis i Ewa Błaszczyk, węgierski reżyser László Bérczes oraz krytyk Jacek Wakar. Dowiemy się też, na kogo zagłosowała publiczność. W ciągu ostatnich dni oklaskiwała m.in. "Niżyńskiego" [na zdjęciu] w reż. Waldemara Zawodzińskiego z Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi w czytelnym, choć kontrowersyjnym wykonaniu młodego aktora i tancerza Kamila Maćkowiaka i "Alinę na Zachód" (reż. Paweł Miśkiewicz) niemieckiego dramaturga Dirka Dobbrowa. Brawurowe, przejmujące kreacje stworzyli tu m.in. Katarzyna Figura, Marcin Bosak, Marta Król i Władysław Kowalski. Widzowie obejrzeli też inscenizacje współczesnych polskich tekstów: monodram "Uwaga złe psy" Remigiusza Grzeli (reż. Michał Siegoczyński, Teatr Wytwórnia w Warszawie) z elektryzu