W cieniu musicalowego fajerwerku w Teatrze Roma ("Crazy for you") niemal równocześnie odbyła się inna stołeczna premiera śpiewanego spektaklu - "Braci krwi" Willy'ego Russella w Teatrze Rampa. Oba przedstawienia dzieli niemal wszystko. W Romie słynni aktorzy, wielkie pieniądze, słodka historyjka. W Rampie - mało spektakularna obsada, skromna inscenizacja i opowieść jak na musical bardzo nietypowa: o rozdzielonych w niemowlęctwie bliźniakach, przestępczości, biedzie, konfrontacji świata bogaczy i biedaków, tragicznie zakończonej miłości dwóch mężczyzn do jednej kobiety, matce, która jednego dnia traci obu synów. Rzecz bliższa antycznej tragedii aniżeli potocznemu wyobrażeniu o tym, jak wygląda muzyczny teatr. Wypada przede wszystkim pochwalić grę aktorów: wyśmienitych w rolach rozdzielonych braci Mieczysława Morańskiego i Wojciecha Paszkowskiego oraz przekonującą w uczuciowych i życiowych rozterkach Olgę Bończyk. To duża niespodzianka, zważyws
Tytuł oryginalny
Bracia krwi
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 9