"Olga Bo" Marcina Błażewicza, prapremiera koncertowa w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz w Przeglądzie.
Z zainteresowaniem oczekiwano światowej prapremiery opery o naszej wybitnej malarce Oldze Boznańskiej. Nie było to jeszcze pełne przedstawienie, jedynie wykonanie koncertowe. Ale nie to decydowało, że nie jeden widz był przekonany, że widzi jedynie szkic opery, bo jej twórców czas naglił, bo mijała 150. rocznica urodzin malarki. Skutek jest taki, że "Olga Bo" robi wrażenie zbioru pokawałkowanych, poszarpanych kompozycji. Scen, sekwencji, w których soliści mogą najczęściej wyśpiewać trzy-, cztero-, pięciosłowne (!) kwestie. Tak skonstruowane dialogi nie pozwoliły kompozytorowi pociągnąć linii melodycznej (poza walcem) ani dać solistom szansy na wyśpiewanie przesłania opery. Skoro już o śpiewakach mowa, to Katarzyna Oleś-Blacha kolejny raz pokazała, że możliwości wokalne ma znacznie większe niż te, które stwarza jej niejeden kompozytor. Pozostali mają do zaśpiewania jeszcze mniej. W porównaniu z wielkimi dziełami klasycznymi to role, można rz