"Boża krówka" Sławomira Narlocha i Ewy Mikuły w reż. Sławomira Narlocha w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, w ramach XI Festiwalu Nowe Epifanie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Zdecydowanie dla tych, co bliżej Łagiewnik niż Torunia, choć pewnie i jedni i drudzy wiedzą, że ksiądz też (tylko) człowiek, choć może co innego mając na myśli. Mamy oto młodego kapłana (bardzo dobry Maciej Zuchowicz), którego poznajemy podczas spowiadania swoich owieczek. Pierwszą z nich jest chłopiec, który dopiero co przyjął Pierwszą Komunię Św. i który jakoś nie może wygenerować swoich grzechów, mimo podpowiedzi kapłana. Jaką rolę w tym sakramencie odegra tytułowa boża krówka? Spowiada się też kobieta, o pięknym umyśle powiedzmy, i miejscowy chłopak, trochę łobuz, mający pewnego rodzaju problem ze swoim rówieśnikiem w sutannie. Po co zostałeś księdzem - pyta? Bo tak! - krzyczy ksiądz i chłopaki po jednym głębszym się tłuką. Uroczy i mądry spektakl o tym, ile jest siły i mocy w tym "Bo tak!", o tym - dlaczego nie wolno zabijać bożych krówek, czym jest tak naprawdę grzech i - uhm - dlaczego bez względu na to, co tym są