EN

18.05.1998 Wersja do druku

Bośniackie Betlejem

Nie powiodło się Cieplakowi z bośniacką tragedią Slobodana Snajdera, choć był to upadek z wysokiego konia Widziałem wiele sztuk o wojnie w Bośni i wiem, jak trudno jest przekazać to doświadczenie bez wpa­dania w patos. Ale "Skóra węża" Slo­bodana Snajdera z Chorwacji jest wy­jątkowa. Ta historia dziewczyny, zgwał­conej przez żołnierzy i czekającej na poród w zrujnowanym mieście, przy­wodzi na myśl ewangelię. Dziewczyna nosi imię Azra, co znaczy Dziewica, a jej towarzyszka Marta mówi o mają­cym się narodzić dziecku tak, jakby to miał być Zbawiciel. Te narodziny są jednak przeciwieństwem tamtych sprzed dwóch tysięcy lat. Betlejem, czyli Sa­rajewo, leży w gruzach, niepokalane po­częcie to zbiorowy gwałt, a Trzej Kró­lowie nie przychodzą z darami, ale z ofertą kupna dziecka. Nie wiadomo wreszcie, czy syn Azry będzie Odkupi­cielem, czy też stanie się mordercą, wę­żem, którego według bałkańskich wie­rzeń rodzą zgwałcone kobiet

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bośniackie Betlejem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 115

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

18.05.1998

Realizacje repertuarowe