EN

19.10.2005 Wersja do druku

Boski Placido

Po premierze "Otella" publiczność oszalała na punkcie Dominga na prawie półtorej godziny, a kurtynę podnoszono sto jeden razy! - o światowej sławy tenorze pisze Jacek Melchior w tygodniku Wprost.

W styczniu skończy 65 lat, ale zamiast myśleć o emeryturze, podnosi sobie poprzeczkę. Placido Domingo [na zdjęciu] nagrał właśnie na płyty Wagnerowskiego Tristana - bodaj najtrudniejszą z tenorowych ról. I to tak, że mógłby mu pozazdrościć każdy młody tenor. Jako Izolda towarzyszy mu fenomenalna Nina Stemme, która mogłaby być jego wnuczką. Młoda Szwedka to już piąte pokolenie gwiazd, z jakimi w swej prawie 50-letniej karierze wystąpił hiszpański mistrz. I nic nie wskazuje, że to już pokolenie ostatnie. 22 października arcymistrz zagości - po latach pertraktacji - w stołecznym Teatrze Wielkim. W Warszawie wystąpi jako Zygmund w "Walkirii" - z najtrudniejszą partią dla tenora w całej historii muzyki. Nie wiadomo, czy udałoby się doprowadzić do warszawskiego występu, gdyby nie Mariusz Treliński, filmowiec przeobrażony w reżysera operowego. To dzięki niemu nasza Opera Narodowa przestała być postrzegana na Zachodzie jako jeden z wielu prowincjo

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Boski Placido

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 42/23.10

Autor:

Jacek Melchior

Data:

19.10.2005

Realizacje repertuarowe