O Festiwalu Boska Komedia w Krakowie pisze Barbara Skrok z Nowej Siły Krytycznej.
"Akcja boska" - tak nazwano część inauguracyjną festiwalu Boska komedia. Przyznam akcja nazwana dość przewrotnie, bo z boskością, czyli ideałem i nieomylnością niewiele miała wspólnego. Uliczkami Starego Miasta widzowie (jedni znaleźli się tu świadomie, inni mniej) podążali za grupą studentów PWST. Była to podróż o dwóch znaczeniach. Pierwszy sposób wędrówki - wyznaczył przed wiekami Dante, zakreślając w "Boskiej komedii" trzy kręgi (Nieba, Piekła i Czyśćca). Drugi - wyznaczyło miasto i najbardziej charakterystyczne miejsca w centrum. Początek - plac Wszystkich Świętych, koniec - Dworzec PKP. Tyle było punktów zaczepienia znanych dla ogółu. Nie podano żadnego planu. Początkowo należało zaufać intuicji i znajomości topograficznej miasta. Później, chcąc naprawić błąd, informowano o następnym przystanku. Kiedy można było już obrać właściwy kierunek, odczuwalny był prawdziwie widowiskowy nastrój. Odbiorcy, głównie młodz