"Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu na V Międzynarodowym Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Pisze Łukasz Badula na portalu Kulturaonline.pl.
Sztuka nie powinna być grana zanadto na serio - instruował przyszłych inscenizatorów Witold Gombrowicz w uwagach do "Iwony, księżniczki Burgunda". Jedynego scenicznego utworu w przedwojennym dorobku autora. Jeszcze silnie inspirowanego witkacowskim teatrem, ale zarazem będącego eksplikacją osobistych obsesji intelektualnych. "Iwona" to bowiem pod względem wymowy dzieło skrajnie gombrowiczowske. Zabawa formą i Formą. Farsa rozdęta do absurdalnego wymiaru i zarazem mocno ściśnięty gorset konwenansów. Sztuczność teatru łamana sztucznością zachowań, gdzie jedynym ludzkim odruchem wydaje się... paniczna obrona przed brakiem sztuczności. Ten pusty śmiech z pustych gestów wyjątkowo dobrze pasuje do teatralnych desek. Krzysztof Garbaczewski postanowił jednak znaleźć dla niego nieco inny kontekst. "Iwony" nie da się grać na serio, ale pytanie, czy w ogóle da się grać. Po wielu odkrywczych adaptacji (Lupa! Jarzyna!), dzieło Gombrowicza spotkał los oczywis