"Burza" w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. na Festiwalu Boska komedia w Krakowie. Pisze Łukasz Badula w portalu kulturaonline.pl.
Okładanie ręcznikiem posadzki, taplanie się w piasku i strugach wody, forsowne usta- usta, negliż czy galop wokół sceny, z pasażerem na plecach lub bez. Granie u Mai Kleczewskiej wymaga od aktorów braku zahamowań, końskiego zdrowia oraz sportowej kondycji. Psu też nie jest łatwo. Ledwie poszczują nim aktora, nie może sobie spokojnie poszarpać rękaw. Bo za chwilę siad, ciemność i huk z głośników. Zwierzę musi być zdezorientowane. Nie bardziej niż widz. Widz zresztą nawet nie podejrzewa, jak poważne przesłanki kryje sceniczna transgresja. Bydgoska "Burza" to przecież spektakl okupiony wielomiesięczną pracą w tamtejszym Teatrze Polskim. Pracy i nad tekstem i nad aktorskimi kreacjami. Kleczewska przede wszystkim zafundowała obsadzie osobliwą psychoterapię. Aktorzy uczestniczyli w tzw. ustawieniach hellingerowskich. Chodzi o kontrowersyjną metodę niemieckiego eks- zakonnika, zakładającą m.in. wcielanie się w role swoich przodków. Równolegle z