- Teraz wszystko jest odczytywane politycznie. Taka jest może potrzeba części widzów. Ale przecież warto również umieć patrzeć na spektakle inaczej - Andrzej Seweryn opowiada o przedstawieniu "Borys Godunow" w rozmowie z Marcinem Cichońskim w Newsweeku.
NEWSWEEK: "Borys Godunow" to projekt międzynarodowy, pełen wielkich nazwisk. Jego przygotowanie musiało zająć lata? ANDRZEJ SEWERYN: Pierwszy kontakt ze Steinem miałem osiem lat temu. Dzięki pomocy mego przyjaciela Georges'a Banu mogłem zadzwonić i napisać e-mail do Petera. Zgodził się spotkać ze mną w Lizbonie, gdzie grał swoje przedstawienie oparte na tekście "Fausta" Goethego. Tam podjęliśmy decyzję o współpracy. Myśleliśmy o "Śmierci Dantona" Büchnera i "Parku" Straussa, który Stein chciał zaadaptować do polskich warunków. Niestety, sytuacja finansowa teatru nie pozwoliła na realizację tego projektu. Po paru latach ponownie nawiązaliśmy kontakt i Peter wyraził gotowość rozmowy o pracy w Teatrze Polskim. Zaczęliśmy wymieniać e-maile, przygotowywać projekt. Od pierwszego mojego listu do Petera do premiery upłynie około siedmiu lat. W jaki sposób podchodzicie do tego znanego dzieła Puszkina? - Nie wydaje mi się, by na to pytanie Pet