DOPIERO teraz, po dwukrotnym obejrzeniu na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego "Borysa Godunowa" podejmuję się przekazać czytelnikom swoje spostrzeżenia. Wrażenia popremierowe mogły być zbyt jednostronne, powierzchowne przypadkowe, nieprzemyślane i za bardzo spontaniczne - obejrzenie "Borysa" po raz wtóry pozwoliło - mam nadzieję - na obiektywizację osądu i przekonało mnie ostatecznie, że nie był to niestety spektakl tak znakomity jak oczekiwaliśmy. Bardzo trudno pisać o muzycznej stronie warszawskiego "Borysa", jako że składała się ona z wielu płaszczyzn, nie znajdujących się na tym samym poziomie - omawiać je trzeba zatem oddzielnie. Generalnym nieporozumieniem było sięgnięcie przez muzycznego realizatora "Borysa" Jana Krenza po partyturę opracowaną przez Dvmitra Szostakowicza. Najznakomitszymi znawcami tego narodowego rosyjskiego dramatu muzycznego są Rosjanie. Nie kto inny, lecz oni właśnie doszli do wniosku, że opracowanie Szostakowicza ust
Tytuł oryginalny
Borys Godunow w Teatrze Wielkim - gdy minęły pierwsze zachwyty
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 37