- Praca daleko od Warszawy tym różni się od tej stołecznej, że aktorzy nie mają tu setek dodatkowych zajęć (seriali, reklam, radia, dubingu etc.) i mogą się poświęcić wyłącznie przygotowywanemu przedstawieniu. Dla reżysera to luksus z Jerzym Bończakiem, reżyserem spektaktu "Osiem kobiet" w jeleniogórskim Teatrze im. Norwida, rozmawia Piotr Bogusław Jędrzejczak w Nowinach Jeleniogórskich.
Premiera "Ośmiu kobiet" Roberta Thomasa, dofinansowana przez Spółdzielnię Rękodzieła Artystycznego "Ceramika Artystyczna" w Bolesławcu, już 5 stycznia, w piątek, o godzinie 19.00, na scenie przy Krótkiej 3. Zapraszamy! Piotr Bogusław Jędrzejczak: Wyrwałem Pana z paszczy Marka Mokrowieckiego, bo, jak co rok, miał Pan robić przedstawienie sylwestrowe u Szaniawskiego w Płocku. Skąd w markowym aktorze, nienarzekającym przecież na brak propozycji, bierze się potrzeba pracy w charakterze kogoś, kto bierze odpowiedzialność za całość przedstawienia, nie tylko za fragment w postaci roli? Jerzy Bończak: Mniej więcej 20 lat temu Marek Perepeczko, który był wówczas dyrektorem teatru w Częstochowie, "zmusił" mnie, żebym coś u niego wyreżyserował. Podczas tej pracy udało mi się odnaleźć w sobie reżysera, czyli umiejętność nie tylko zwizualizowania sobie przedstawienia, ale również komunikacji z aktorami, scenografem, oprawcą muzycznym, ekipą technic